W tym dniu cała ekipa wstawiła się punktualnie w porcie jachtowym w Kołobrzegu. Niestety okazało się, że siły natury nas przewyższyły. Wbrew wieczornym zapowiedziom synoptyków rozszalał się sztorm. O wyjściu w morze nie było mowy. Bartek zaserwował nam gorące śniadanie i rozjechaliśmy się do domów.